Codzienność hospicjum to spotkania z cierpieniem, ale i z ogromem dobra. Dziś chcemy opowiedzieć o Piotrze i jego kilkuletnim synku Maksymilianie. Razem jako wolontariusze wspierają hospicjum domowe. Jeżdżą do chorych, pomagają w dostarczaniu i składaniu łóżek, a mały Maks z radością asystuje tacie. W takich chwilach na twarzach chorych i ich rodzin pojawia się szczery uśmiech — bo obecność dziecka wnosi wyjątkowe światło.
Nie zawsze jest łatwo. Czasem droga bywa wymagająca. A jednak wdzięczność rodzin i chorych, którzy mówią nam, że mieliśmy odwagę stworzyć to miejsce — hospicjum domowe i stacjonarne — daje nam pewność, że było warto. To właśnie słowa „dziękujemy, że powstaliście” są dla nas największą nagrodą i motywacją.
Nasze hospicjum od początku rodziło się z potrzeby wielu rodzin, z pragnienia, by chorzy nie byli sami. Dziś tworzy je wspaniały zespół lekarzy, pielęgniarek, opiekunów i wolontariuszy, a obok nich — ci, którzy potrafią spojrzeć szerzej i dostrzec sens wspólnego działania. To dzięki nim wiemy, że idziemy właściwą drogą.